Kojarzycie viralowe filmiki w których piłkarz strzelający rzut karny trafia w poprzeczkę lub bramkarza, ale piłka odbija się potem od ziemi i wpada do pustej bramki, gdyż celebrujący bramkarz zdążył już dawno odejść na bok? Taka sytuacja miała miejsce wczoraj na Łotwie, choć piłka nie przekroczyła linii.
We wczorajszym meczu ćwierćfinału pucharu Łotwy między Valmierą a Audą regulaminowy czas gry i dogrywka nie zdołały wyłonić zwycięzcy, a wynik na tablicy cały czas brzmiał 0-0. Aby poznać komplet półfinalistów pucharu potrzebne były rzuty karne. Te lepiej wykonywali piłkarze Audy i wygrali konkurs jedenastek 6-5, choć zawdzięczają to ogromnej dawce szczęścia.
Decydujący rzut karny zmarnował Lūkass Vapne, który jest do Valmiery wypożyczony z Metty. Jego strzał nogami obronił kameruński golkiper Fabrice Ondoa, a piłka po tym odbiciu poszybowała w górę. Zadowolony bramkarz zaczął odchodzić w bok, a piłka odbita pod kątem zaczęła… zmierzać w stronę bramki! Sytuacja działa się za plecami niczego nieświadomego Ondoi, Vapne zaś do końca wyczekiwał rozwoju wydarzeń. Ostatecznie futbolówka uderzyła w słupek, ale nie przekroczyła linii bramowej. 18-latek mógł zatem mówić o ogromnym pechu, zaś Kameruńczyk na pewno dostał stosowne instrukcje od trenera na przyszłość. Według przepisów w sytuacji gdyby piłka jednak wpadła do bramki, sędzia uznałby gola.
Žēl, ka neieripoja vārtos, labs kuriozs. pic.twitter.com/cFDpaQ78Dn
— Edgars Maskalans (@Emaska) August 15, 2022
Auda uzupełniła komplet półfinalistów pucharu Łotwy w którym znalazł się jeszcze RFS Ryga, oraz dwie drugoligowe drużyny: FS Jelgava i SC Grobiņa.
Fot. Valmiera FC