Futbol zaciekawił mnie już w szkole podstawowej, a moim pierwszym świadomym turniejem były Mistrzostwa Świata w Niemczech 2006. Zawsze ciągnęło mnie do nieoczywistych kierunków, kiedyś fascynowałem się piłką w Rumunii, Islandii, Estonii, San Marino, potem Oceanii. Litwa i Łotwa na stałe pojawiły się w moim życiu w 2016. Przez 1,5 roku studiowałem filologię bałtycką na Uniwersytecie Warszawskim, więc zainteresowanie piłką nożną z tamtych stron przyszło właściwie samo. Mimo rozbratu z uczelnią pasja pozostała. Drugą pobudką do założenia „Bałtyckiego futbolu” był fakt, że nikt przede mną nie przybliżał w takim stopniu Polakom futbolu z tych dwóch państw.
Po pierwsze – nie starczyłoby mi na to życia 🙂 „Bałtycki futbol” jest jedynie hobby, mam jeszcze swoją główną pracę, życie domowe, czy pieska, który wymaga dużo uwagi. Nie byłbym w stanie więc pisać jeszcze o Estonii na takim poziomie, na jakim robię to o Litwie czy Łotwie. Ponadto nie znam ani trochę języka estońskiego, nie orientuję się w tamtejszych realiach piłkarskich, wolę zostawić to tym, którzy mają większą wiedzę i zapał ode mnie. Do Estonii nie czuję także takiej „miętki”. Mimo, że w Polsce wymieniamy wszystkie 3 kraje bałtyckie jednym tchem, to piłkarsko bardzo się od siebie różnią.
Aktualnie na mecze wszystkich grających na Litwie lig może wejść maksimum 150 fanów. Na Łotwie póki co widzowie oglądają spotkania poza terenem stadionów.
To zależy jakie mamy oczekiwania. Pod względem sportowym najciekawsze są pojedynki najlepszych drużyn: Żalgirisu Wilno i Sūduvy Mariampol, oraz Rigi FC i RFS-u Ryga. Kibicowsko najwięcej do zaoferowania mają kluby z aktywnie dopingującymi fanami: Żalgiris Wilno, Sūduva Mariampol, Dainava Alytus, Banga Gorżdy, Ekranas Poniewież, FS Metta/LU. Na meczach tych zespołów jest największa szansa na zobaczenie pirotechniki.
Na Łotwie są 4 poziomy rozgrywkowe, na Litwie zależy to od okręgu. W regionie Wilna jest aż 8 lig. W obydwu krajach pierwsze 3 ligi są scentralizowane. Szczegółowa rozpiska do pobrania w załączniku poniżej.
Najlepsze pieniądze na ten moment oferują Riga FC i RFS Ryga, gdzie najlepiej opłacani zawodnicy mogą liczyć na 10 tysięcy euro miesięcznie lub więcej. Na drugim biegunie są kluby takie jak FS Metta czy BFC Daugavpils, które bazują na swoich wychowankach i większości z nich nie oferują profesjonalnych umów. Średnie zarobki w lidze łotewskiej wynoszą ok. 2,5 tysiąca euro.
Nieco mniej pieniędzy mogą zaoferować kluby na Litwie, ale w najlepszych zespołach spokojnie można liczyć na kilka tysięcy euro pensji. W czasach świetności Żalgirisu i Sūduvy były to okolice 10 tysięcy euro, obecnie mowa jest o mniejszych kwotach. Zespoły niżej notowane płacą oczywiście mniejsze pieniądze. Średnie zarobki nieco niższe niż na Łotwie.
W obydwu krajach w pełni profesjonalny jest jedynie pierwszy poziom rozgrywek. Szczebel niżej zawodnicy przeważnie normalnie pracują (może za wyjątkiem obcokrajowców) i w głównej mierze piłka jest dodatkiem. Na trzecim poziomie i niżej stałego wynagrodzenia nie otrzymuje raczej nikt, jeśli już to w grę wchodzą różnego rodzaju premie i bonusy, ale to tylko w tych „bogatszych” klubach.
Na Litwie ewidentnie dominuje koszykówka, która jest nazywana w tym kraju „drugą religią”. Niewiele wskazuje na to aby jakakolwiek inna dyscyplina mogła zagrozić pozycji basketu.
Na Łotwie odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. W popularności sportów dominuje sezonowość – największa uwaga skupia się na hokeju na lodzie i koszykówce, swoje momenty ma też piłka nożna, ale nie potrafi się przebić na dłuższy okres. Futbol prowadzi jednak pod względem masowości, a najpopularniejsza dyscyplina zależna jest od aktualnie rozgrywanych turniejów, sukcesów Łotwy, czy pozostałych czynników. Dla przykładu – podczas mojego pobytu w Rydze jesienią 2017 rozgrywany był Eurobasket podczas którego Łotwa doszła aż do ćwierćfinału. Na ulicach miasta bezapelacyjnie panowała wówczas koszykówka.