W najwyższej lidze łotewskiej mamy jednego polskiego rodzynka, napastnika Kamila Bilińskiego. Popularny „Bila” opowiedział „Bałtyckiemu futbolowi” o przygotowaniach drużyny do sezonu 2019, tegorocznych celach zespołu czy o genezie trafienia do stolicy Łotwy. Przy okazji rozmowy wyjaśniła się także sytuacja Eduardsa Višņakovsa, który w zeszłym roku ani razu nie pojawił się na boisku.
Bałtycki futbol: Byliście na zgrupowaniach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, potem na Cyprze, i przyznam że chyba jako jedyny łotewski klub na takie wojaże wybyliście, myślę że to nawet w warunkach polskiej Ekstraklasy jest imponujące. Jak wrażenia? Egzotyczne kraje, daleko, pogoda wymarzona, idealne warunki do przygotowania się.
Kamil Biliński (Riga FC): Tak, nie ma co ukrywać, że to przygotowanie naszego zespołu było bardzo ekscytujące. Rozmawiałem z jedną osobą która pytała się mnie gdzie będziemy się przygotowywać, i jak mówiłem o miejscach w które będziemy jechać na obozy, i o tym ile czasu będziemy tam spędzać, to jednak ludziom otwierały się szeroko oczy na to gdzie ja jestem i w jakim zespole występuję. Na pewno robi to wrażenie, warunki mieliśmy naprawdę super, nie ma co narzekać. W tych dwóch miejscach były wymarzone warunki, zwłaszcza przy pogodzie jaką mamy w Polsce czy tutaj na Łotwie. Nie ma porównana – tam trenowaliśmy w słońcu, na normalnych zielonych murawach, graliśmy mecze sparingowe, tak naprawdę każdego dnia budziliśmy się z palącym słońcem. To dawało dużo energii i motywowało do pracy, także naprawdę w kwestii warunków nie mieliśmy na co narzekać, bo grzechem byłoby narzekać na to co zaproponował nam klub od siebie.
À propos meczów sparingowych – jednym z waszych rywali był zespół z Chin Guangzhou Evergrande. Miałeś okazję zmierzyć się z brazylijskim zawodnikiem, którego znamy z polskich boisk: Paulinho.
Nie tylko z polskich boisk, to jest światowa postać, postać z reprezentacji Brazylii. Poprzedni sezon w wielkiej Barcelonie, także było to wielkie wydarzenie dla każdego z nas spotkać i zmierzyć się na boisku jak równy z równym z zawodnikiem takiej klasy. Na pewno było to ekscytujące. Na ten moment zespół ten posiada trzech Brazylijczyków i chyba jeszcze jednego obcokrajowca, bodajże Anglika którego ściągnęli, reszta jest zawodnikami krajowymi. Jakiegoś wielkiego poziomu nie prezentowali, widać było że ci zawodnicy z Brazylii ten poziom tam podwyższają i ciągną zespół do przodu na swoich barkach. Nie był to jakiś wielki przeciwnik ale zremisowaliśmy z nimi 1-1 choć przez całe spotkanie byliśmy zespołem dużo lepszym od rywali z Chin.
Analizując waszą formę, te dwa bardzo fajne zgrupowania, rozumiem że głównym celem klubu jest obrona tytułu mistrzowskiego? Czy czujecie się gotowi na sezon, który niebawem się rozpoczyna?
Na pewno jest to naszym głównym celem, chcemy poprawić wynik z poprzedniego sezonu. Walczymy o mistrzostwo kraju, o puchar, o jak najlepsze przygotowanie się do europejskich pucharów bo tam też chcemy pokazać swoją siłę. Zespół został troszeczkę przemeblowany, moim zdaniem na korzyść, na tę chwilę jesteśmy jeszcze lepszym zespołem niż w poprzednich rozgrywkach, także to cieszy. Mamy większą rywalizację, jest więcej osób gotowych wejść na boisko i pomóc zespołowi, jest to dużym pozytywem i komfortem dla sztabu trenerskiego. Mamy nowego trenera z Portugalii, nową myśl szkoleniową, która jest wdrażana i tak naprawdę za tydzień będzie pierwszy test, zobaczymy jak to wszystko wypadnie.
Czy zarząd przedstawił wam plan minimum jeśli chodzi o europejskie puchary, czy podchodzicie do tego na luzie, na zasadzie: uda się to fajnie, a jak się nie uda to nie będziemy się załamywać?
Myślę, że każdy z nas, zawodników, ma takie ambicje żeby grać jak najwięcej w pucharach ponieważ jest to jakieś okno wystawowe dla każdego z nas, dla klubu, dla ligi. Myślę, że nieważne czy jesteśmy z Polski, z Włoch czy jak my teraz z Łotwy, chcemy reprezentować swój zespół z danego kraju. Chcemy jak najdłużej i jak najlepiej pokazywać swoje umiejętności, więc na pewno będziemy chcieli ugrać jak najwięcej. Zaczynamy Ligą Mistrzów, zobaczymy co dalej. Jakimś wyznacznikiem byłoby na pewno parę meczów raczej w Lidze Europy bo jednak w Lidze Mistrzów możemy trafić na jakiegoś mocnego przeciwnika i tak łatwo nie będzie, choć wiadomo, że tanio skóry nie sprzedamy. Jednak gdzieś tam bardziej liczymy, żeby zajść jak najdalej w Lidze Europy. Prawda jest jednak taka, że na dzień dzisiejszy nie rozmawialiśmy jeszcze z zarządem na temat celów w europejskich pucharach. Na ten moment koncentrujemy się na rozgrywkach, które zaczynają się za tydzień i chcemy się jak najlepiej przygotować do meczu i rozpocząć ligę zwycięstwem.
Dzisiaj (rozmowa przeprowadzona została 28.02.2019 – red.) za to bardzo intensywnie rozmawiano w pewnym miejscu w Rydze. Nie wiem czy słyszałeś ale był zwołany kongres federacji w sprawie odwołania dotychczasowego prezydenta, Kasparsa Gorkšsa Wygrał w głosowaniu, utrzymał swoją posadę. Czy uważasz, że to dobry wybór, czy jednak Gorkšsa powinien ktoś zmienić?
Rzuciła mi się w oczy informacja, że Gorkšs zostaje na stanowisku prezesa federacji. Prawda jest jednak taka, że nie mnie jest decydować kto ma zarządzać federacją, wiemy że Kaspars jest osobą która zrobiła fajną karierę jako zawodnik. Grał w różnych krajach, grał w reprezentacji także jest to jedna z ważniejszych postaci w ostatnich latach dla łotewskiego futbolu i myślę, że na tę chwilę nie ma takiej osoby która mogła być tak blisko europejskiej piłki jak on sam.
Czy musiałeś uczyć się języka łotewskiego, czy nie jest Ci on w klubie, w szatni do niczego potrzebny?
Nie, absolutnie nie. Nie uczyłem się języka łotewskiego, nie porozumiewamy się w ogóle w tym języku. Ogólnie w Rydze jest mało używany ten język, bardziej rosyjski, wszystko można w nim wszędzie załatwić. Na tę chwilę sporo rozumiem, mniej potrafię powiedzieć choć jest dość podobny do języka polskiego. Generalnie staram się załatwiać wszystko w języku angielskim i w klubie porozumiewamy się po angielsku.
Może udało Ci się porozmawiać po polsku z którymś z Łotyszy, który występował w polskiej Ekstraklasie w przeszłości? W Ridze FC trochę ich się nazbierało.
Jest kilka osób z którymi mogę spokojnie porozmawiać po polsku, także jest to fajna sprawa, że nie muszę tylko ze swoimi myślami po polsku rozmawiać (śmiech), tylko mam kolegów którzy swobodnie potrafią mówić w języku polskim, jak Gabovs, jak Višņakovs, Laizans, Černomordijs, Fjodorovs… No jest paczka ludzi, która gdzieś przewinęła się przez polskie boiska i swobodnie porozumiewała się w moim ojczystym języku. A i przepraszam, jest jeszcze Lukjanovs, który jest teraz kontuzjowany i w pierwszej chwili go nie wymieniłem.
No właśnie chciałem o Višņakovsa spytać bo dla mnie jest to paradoks, że 35-letni Aleksejs rozegrał można powiedzieć kapitalny sezon w Jurmali, w Spartaksie, zaowocowało to transferem do was, natomiast jego kilka lat młodszy brat Eduards zaliczył straszny zjazd do drugiej ligi łotewskiej. Słyszałeś?
Problem z bratem Aleksejsa, Eduardsem jest taki, że przez dłuższy czas leczył kontuzję, bodajże zerwane więzadła w kolanie.
W zeszłym sezonie nie wystąpił w ani jednym meczu, nie był ani razu w kadrze meczowej.
No tak, był zawodnikiem RFS-u i praktycznie przez cały okres pobytu w zespole rehabilitował się, był po operacji i z tego co wiem był duży problem z jego powrotem na boisko. Nie wiem czy teraz będzie występował na drugoligowych boiskach na Łotwie, gdyż słyszałem od Aleksejsa, że miał iść do jakiegoś zespołu z Białorusi, ale nie wiem jak to się potoczyło.
A co zadecydowało w ogóle o tym, że trafiłeś do Rigi FC, i jak Ci się podoba na Łotwie?
Jak trafiłem? Miałem dużo ofert w okienku transferowym po opuszczeniu płockiej Wisły. Były lepsze i gorsze propozycje, w bliższej i dalszej odległości, z Polski. Zdecydowałem jednak, że chcę wyjechać za granicę i spróbować swoich sił gdzie indziej, troszeczkę odetchnąć z boku. Kilkakrotnie działacze z Rigi podchodzili pode mnie, nie byłem jednak ostatecznie przekonany do tej całej oferty, ale stwierdziłem, że jest to fajny ruch, klub z dość mocnym trenerem, z fajnym pomysłem przede wszystkim na to co ma być tu w przyszłości. Tak naprawdę niedaleko domu, w pięknym mieście jakim jest Ryga, jedynie godzina lotu z Warszawy, także wszystko gdzieś tam przemawiało żeby przejść tutaj i dalej się rozwijać, bo ja nie przyszedłem aby odcinać kupony tylko żeby iść w górę i jeszcze na jakimś fajnym poziomie pograć w piłkę bo mnie na to stać. Cieszę się, że trafiłem tutaj, po kilku miesiącach udało nam się zdobyć mistrzostwo i puchar, teraz możemy przygotowywać się do kolejnych rozgrywek i walczyć o najwyższe cele.
Mistrza Litwy masz, mistrza Łotwy też już masz. Do takiej bałtyckiej korony brakuje Ci tylko Estonii. Czy to jakieś wyzwanie na przyszłość?
(śmiech) Wszyscy się śmieją właśnie, że teraz już powinienem szukać zespołu z Estonii. Nie, nie chcę mówić co pokaże przyszłość, na dzień dzisiejszy skupiam się na tym co mam tutaj bo nie ma co myśleć o tym co będzie później. Na tą chwilę liczy się sezon w Rydze. Co później – zobaczymy. Nigdy nie mów nigdy jak to się mówi, ale obecnie nie zakładam tamtego kierunku, ale zobaczymy, wszystko się zweryfikuje z czasem.
Za to Twój trener z Żalgirisu Wilno, Marek Zub niedawno najpierw kandydował na trenera reprezentacji Litwy, ale do tego nie doszło. Trafił natomiast z powrotem do Żalgirisu. Uważasz, że to dobry ruch?
Tak, słyszałem o tej sadze transferowej trenera Zuba. Szkoda, że nie został selekcjonerem bo zasłużył sobie na to przez te wszystkie sukcesy wcześniejsze, żeby mógł trenować zespół narodowy. Niestety federacja podjęła inną decyzję, woleli jednak Litwina. Jakby nie mi oceniać czyjeś wybory, trener Marek stwierdził, że takim klubom jak Żalgiris się nie odmawia, miał na pewno jakieś inne zapytania, inne oferty, stwierdził że chce zbudować coś fajnego znowu w Wilnie. Wszędzie gdzie tak naprawdę w ostatnich latach był, robił fajne wyniki bo powiodło mu się w Kazachstanie, tu był Jurmali, zrobił fajny wynik, i wszyscy go tu do dnia dzisiejszego wychwalają za to co zrobił ze Spartaksem. Oczywiście w Żalgirisie też zrobił fajną robotę. Wiadomo, że w Polsce ma średnią łatkę przypiętą, więc realizuje się gdzie indziej, tam gdzie go szanują i doceniają, cenią jego pracę, to najważniejsze. Wiem o tym, że trener jest na pewno szczęśliwy i zadowolony, że w tej chwili może od nowa budować coś w Wilnie. Mam taką nadzieję, że uda mu się troszeczkę utrzeć nosa Suduvie.
W Superpucharze, który odbywał się niedawno przegrali akurat z Suduvą 0-2.
Tak, widziałem, widziałem.
To jednak nie jest jeszcze koniec wątków litewsko- lub łotewsko-polskich. Na koniec chciałem Cię zapytać z jakimi reakcjami spotkałeś się na wieść, że eliminacyjnymi rywalami Łotyszy będą między innymi Polacy? Znaczy wiadomo, że kondycja łotewskiej piłki jest katastrofalna, że oni na pewno na nic wielkiego nie liczą, natomiast to tak z ciekawości bardziej pytam.
Akurat było tak, że oglądałem to losowanie i był ostatni koszyk, w którym znajdowały się te teoretycznie najsłabsze zespoły i obstawiłem że Łotwa trafi na Polaków. Jeśli będę tu do końca mojego kontraktu, to mam nadzieję że będę mógł w Rydze pójść na mecz Polski z Łotwą. No ale tak jak powiedziałeś, nie ma większych nadziei, na to że cokolwiek ugrają. Zdają sobie sprawę, że za 3 tygodnie czy bodajże miesiąc będzie pierwszy mecz w Warszawie z Polską. Zobaczymy w jakiej formie jest Lewandowski, w jakiej Piątek, w jakiej formie jest Piotrek Zieliński. Myślę, że jakiś wynik typu 3-0 to powinien być normą dla Polaków, ale wiadomo że futbol jest futbolem i różnie może być. Wierzę, że my Polacy spokojnie ten mecz wygramy i Łotysze nie będą mieć nic do powiedzenia w tych dwóch spotkaniach.
fot. osobiste archiwum