Żalgiris Wilno i Valmiera bez polotu

Dziś oficjalnie rozpoczął się sezon europejskich pucharów dla litewskich i łotewskich klubów. I runda eliminacji do Ligi Mistrzów nie przyniosła, a dokładniej jej pierwsze mecze, nie przyniosły jednak powiewu optymizmu.

Nowy sezon, stare błędy

Kiedy rok temu Żalgiris Wilno zremisował po wielkich mękach w Kosowie 1-1 z KF Ballkani, wydawało się, że wyciągnął wnioski z tej lekcji, zwłaszcza że gdyby nie bramkarz Edvinas Gertmonas i nieskuteczność gospodarzy, ten mecz mógłby skończyć się wygraną Ballkani w okolicach 6-1. W rewanżu na swoim stadionie Żalgiris zagrał już jak powinien i był zespołem lepszym. Praca domowa nie została jednak odrobiona. W dzisiejszej potyczce ze Strugą wciąż były widoczne chyba flagowe już mankamenty Żalgirisu. A tym razem remis w pierwszym meczu padł u siebie. W rewanżu w Strudze łatwiej nie będzie.

fot. Rob Wilkowski

„Rozpoczyna się sezon nowych trofeów” – taką oprawę zaprezentowali dziś fani Żalgirisu. Zaczął się jednak niezbyt udanie, a piłkarze z Wilna znów wyróżnia… niedokładność. Brak precyzji przy kreowaniu akcji ofensywnych, przy rozgrywaniu piłki, przy wychodzeniu z własnej połowy… Żalgiris miał szczęście, że Macedończycy sami nie okazali się wirtuozami technicznymi i nie wykorzystali prezentu od wilnian, kiedy otrzymali piłkę na połowie Żalgirisu z całkowicie pustą strefą środkową przed bramką Gertmonasa. Poza tym gospodarze stworzyli sobie więcej okazji bramkowych, częściej utrzymywali się przy piłce, ale z tej przewagi finalnie nie mają nic. Zabrakło kropki nad i.

Struga postawiła na futbol siłowy, grając czasami na granicy faulu. Jej dyspozycja zaskoczyła trenera Żalgirisu, Władimira Czeburina. Kazach z rozbrajającą szczerością przyznał, że próbował znaleźć video z towarzyskich spotkań rywali, ale bez powodzenia. Niemniej przekazał prasie, że jego zespół jest gotowy do rewanżu.

źródło: Flashscore

Wynik lepszy niż gra

Valmiera FC w swoim debiucie w eliminacjach do Ligi Mistrzów wylosowała mistrza Słowenii, Olimpiję Lublana, która jest oczywiście faworytem tego dwumeczu. Wynik 2-1 nie pozbawia Valmiery szans na awans, ale w pierwszej odsłonie łotewsko-słoweńskiego pojedynku to Olimpija była stroną dyktującą warunki. Do Valmiery najlepiej pasował przymiotnik „bezzębna”, a przynajmniej do momentu zdobycia bramki. Strzelony gol był zaledwie jednym z dwóch oddanych przez Łotyszy strzałów na bramkę rywala, a jednym z trzech oddanych w ogóle.

Do utraty pierwszej bramki w 42. minucie Valmiera dość dzielnie się trzymała. Olimpija grała piłką, atakowała, a mistrzowie Łotwy próbowali jej przeszkadzać. Dość powiedzieć, że z pierwszym poważniejszym atakiem ruszyli w 39. minucie. Wcześniej jakiekolwiek próby wyjścia z własnej połowy utykały na etapie konstruowania akcji. Nie można tego było powiedzieć, która w 42. minucie wyszła w końcu na prowadzenie. Mustafa Nukic wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a dosłownie chwilę później mógł podwyższyć wynik na 2-0. Nieznacznie jednak chybił.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie, doszły jedynie nowe kłopoty Valmiery w postaci kontuzji Alvisa Jaunzemsa, którego zastąpił Pape Fall. Pierwszy strzał na bramkę rywali Łotysze oddali w 71. minucie kiedy obrońca Niks Sliede główkował po rożnym, ale nie sprawił tym uderzeniem problemów bramkarzowi rywala. Zaledwie 3 minuty później na 2-0 podwyższył Rui Pedro i Olimpija, wydawało się, zagwarantowała sobie już względny spokój. Valmierze udało się jednak strzelić bramkę. W 87. minucie w wyniku ofensywy na słoweńską bramkę gola strzelił Meisa Diop po podaniu Pape Falli. Senegalczyk przedarł się między dwoma obrońcami i skierował piłkę do siatki. Mimo tego, że Valmiera przez większość meczu broniła się, to jednak te trafienie pozwala choć trochę wierzyć, że w rewanżu da się jeszcze odwrócić losy tego dwumeczu.

Warto też zwrócić na niespodziankę w składzie Valmiery. Na lewej obronie zagrał nominalny stoper Maksims Toņiševs a nie Pape Fall czy Emīls Birka, dla których jest to naturalna pozycja. No i niestety to właśnie Toņiševsowi urwał się strzelec drugiego gola. Taki wybór pozostanie jednak słodką tajemnicą Jurģisa Kalnsa.

źródło: Flashscore

fot. FC Struga

0 0 głosów
Article Rating
Share on facebook
Share on twitter
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Logowanie