Aleksejsa Višņakovsa z pewnością pamiętają fani Cracovii i Widzewa, on sam o Polsce również nie zapomina. Świeżo upieczony mistrz Łotwy i kolega z drużyny Kamila Bilińskiego mimo 35 lat na karku czuje się świetnie, i w pełni gotowy aby jeszcze pomóc reprezentacji. Przeczytajcie także jak Aleksejs wspomina nasz kraj, oraz poznajcie kilka szczegółów z jego życia rodzinnego!
Rafał Kobza („Bałtycki futbol”): Na początku chciałbym pogratulować zdobycia tytułu mistrzowskiego. Profil LV futbols na twitterze prowadzony przez Edmundsa Novickisa i Miķelisa Osisa wyliczył, że to Twój pierwszy tytuł mistrzowski od 15 lat. Spodziewałeś się, że w wieku 35 lat będziesz grać w najlepszym klubie na Łotwie? Jak się z tym czujesz?
Aleksejs Višņakovs (Riga FC): Dziękuję bardzo za gratulacje. Na pewno jestem bardzo zadowolony, jestem na Łotwie w dobrym klubie. To bardzo fajnie w wieku 35 lat coś wygrać. (śmiech)
Kiedy i jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną? Dlaczego w kraju hokeja i koszykówki zostałeś akurat piłkarzem?
Nie wiem, już w dzieciństwie cały czas grałem nawet na ulicy w piłkę. Kiedyś podszedł do mnie jakiś trener, powiedział że dobrze gram, żebym spróbował trenować i normalnie grać u niego w klubie. Za dużo nie myślałem, przyszedłem do niego, zacząłem trenować, bardzo mi się podobało. Wszystko wyszło. Późno zacząłem, miałem 11 lat. Mówili mi, że to za późno, że nic z tego nie będzie. Ale ja trenowałem, trenowałem i jako jedyny z drużyny trafiłem do Skonto. W tym czasie to był najlepszy bałtycki klub, z najlepszymi piłkarzami. Tylko ja z mojego rocznika się tam dostałem, i tak zaczęła się moja kariera.
Po drodze było też wypożyczenie do Audy w 2002 roku, potem razem ze Skonto zdobywałeś kolejne tytuły, aż w 2005 waszą niesamowitą serię przerwał Metalurgs Liepaja. Dziś nie ma już ani Skonto, ani Metalurgsa. Brakuje Ci tej rywalizacji?
Nie, nie brakuje (śmiech). Są prawie te same drużyny, tylko właściciele się zmienili. Jasne, nie ma już Skonto ale jest Riga. Gramy na tym samym stadionie, jest część starych pracowników. Zaś w Liepāji pracuje 70% tych osób, które były wcześniej w Metalurgsie. Tylko nazwy i szefostwo się zmieniły.
W Polsce grałeś w Derbach Krakowa, gdzie rywalizacja jest dużo większa. Māris Smirnovs odchodząc z Górnika Zabrze mówił, że będzie mu brakować atmosfery na trybunach, i że na Łotwie nigdy takiej nie będzie.
Oczywiście, brakuje takich fanów jak w Polsce, na Łotwie, kurde, takich nie będzie. Tego mi brakuje, jasna sprawa. No a jak były derby to atmosfera była szczególnie fajna.
Twoim pierwszym zagranicznym klubem był rosyjski Spartak Nalczyk. Czemu od razu tam z Ciebie zrezygnowano?
Podpisał ze mną kontrakt jeden trener, tuż przed przerwą zimową. Gdy ta się skończyła, trener się zmienił i nowy stwierdził, że weźmie swoich piłkarzy, będzie nimi grał. Powiedział mi „będziesz siedzieć”. Nie, nie będę kurde siedzieć na ławce, i wtedy na szybko udało mi się znaleźć Cracovię. Pojechałem, bardzo mi się podobała atmosfera i ludzie, zostałem w Krakowie.
Czyli pobyt w Cracovii wspominasz dobrze?
Tak, Cracovię tak. W lidze był ciężki czas, ale wspominam go dobrze.
Odchodząc z Cracovii miałeś inne oferty niż od Bałtiki Kaliningrad. Co zadecydowało że przeniosłeś się akurat tam?
Były jakieś warianty w Rosji, mówiło się o Lechu Poznań. Z Lechem była najważniejsza rozmowa. Odszedłem z Cracovii ale w końcu nie udało się ani z Lechem, ani żadem dobry rosyjski wariant, więc poszedłem do I ligi Rosji, do Bałtiki.
Potem był Spartaks Jūrmala, przed Widzewem.
Tak, nie miałem wtedy klubu, w Spartaksie byłem niecały miesiąc, potem odszedłem.
Tak, potem po Spartaksie znalazłeś się z bratem Eduardsem w Widzewie, wcześniej razem graliście także w Ventspilsie.
Tak, razem graliśmy też w europejskich pucharach. W Ventspilsie dostaliśmy się do fazy grupowej dzisiejszej Ligi Europy! To był dobry czas, wszystkie drużyny pamiętam. Hertha, Sporting i Heerenveen. Z każdym raz zremisowaliśmy, zdobyliśmy punkty. Fajna atmosfera, fajnie było.
Co słychać u Eduardsa? Jak sobie radzi W Szachtiorze na Białorusi po kontuzji?
Trudna sytuacja, półtora roku nie grał. Mistrzostwa Białorusi raczej nie zdobędzie, ale drugie-trzecie miejsce będzie. Gra jeden skład, nawet jak Eduards nabrał formy to drużyna się nie zmieniała, ci piłkarze grają cały czas. Ciężko, ale tam jest dobra, silna drużyna.
Przed Białorusią przez pewien czas trenował w Tukums, sam się zgłosił do tego klubu aby stopniowo się odbudować?
Nie, Tukums nie zrobił transferu. Nie był tam na żadnym treningu.
Czyli on tam w ogóle nie grał?
Nie, nie widział nawet piłkarzy. (śmiech)
Okej, pytam bo widziałem informację, że tam trafił, nawet sam klub to ogłosił.
Nie, nie. On miał w tym czasie kontuzję i nic nie robił, przechodził tylko rehabilitację. W Tukumsie ani razu nie był.
Wracając do Ciebie – Jak trafiłeś do Mołdawii, do Zimbru? Jak tam było?
Hmm… nie za bardzo byłem zadowolony ich ligą. Jeszcze gorzej niż na Łotwie, wszystko, boiska… Trudno tam było.
Potem grałeś w RFS-ie, przez pewien czas razem z bratem i Aleksandrsem Cauņą. Z tym drugim grałeś też wczesniej w Skonto. Jak wspominasz Cauņę?
Dobry, fajny chłopak, dobry piłkarz, dlatego zaszedł daleko. Fajnie było z nim grać, wszystko było okej. Tylko szkoda go. (chodzi o kontuzje – przyp. aut.)
Jak zareagowałes na ofertę od Rigi po dobrym sezonie w Spartaksie?
Riga próbowała już wcześniej, ale ciągle nie mogliśmy się dogadać. W końcu w tym roku się udało i jestem tutaj.
Powiedz jaki jest sekret tak dobrej formy w Twoim wieku?
Najpierw chcę podziękować swoim rodzicom, którzy dali mi dobre zdrowie, to najważniejsze u piłkarzy, u ludzi. Zdrowie mam fajne, omijają mnie kontuzje. No i druga sprawa jak grałem w Rosji to tam dużo pili. Ja myślę, że jak chcesz długo grać to musisz dobrze się odżywiać i mało pić. (śmiech)
W tym roku miałeś okazję ponownie zawitać na polski stadion, jak się czułeś gdy graliście w Gliwicach?
Dobrze się czułem, kiedy trafiliśmy na Piasta bardzo chciałem pojechać do Polski, odwiedzić kolegów, spróbować się przeciwko polskiej drużynie. Udało się nam, wygraliśmy. Porozmawiałem też z trenerem Fornalikiem u którego byłem na testach w Ruchu, kiedy grał tam brat. Fajnie było.
Wasze występy w Lidze Europy były bardzo dobre, czy zwycięstwa z Piastem , z HJK Helsinki, potem jedno z Kopenhagą były dla was samych zaskoczeniem?
Fajnie nam się udało, wszyscy byliśmy zadowoleni, zrobiliśmy dobrą robotę. Udało nam się z Piastem, z HJK i zabrakło nam tylko 1 gola z Kopenhagą. Szkoda bo mieliśmy momenty i mogliśmy je trochę lepiej rozegrać. To był dobry sezon i dobre wyniki dla drużyny.
Śledzisz losy swoich byłych zespołów? Na przykład Widzewa albo Cracovii?
Jasne, oczywiście! Mam dużo kolegów, oglądam video, i Cracovii i Widzewa. I jedni i drudzy grają teraz dobrze. Brawo dla Cracovii, no i Widzew teraz też nieźle.
Kiedy Widzew Twoim zdaniem wróci do Ekstraklasy?
No myślę, że musi jak najszybciej. Ma dobrych piłkarzy, dobrą atmosferę na trybunach, dobrych ludzi obok klubu. Życzę im powodzenia, żeby wrócili najszybciej do Ekstraklasy, jak to tylko możliwe.
Jak wspominasz Polskę jako kraj?
Dobry kraj, kiedyś mówiłem, że Polska jest jak mój drugi dom. Dobrze mi tu było, wszystko się podobało. Ludzie którzy byli obok lubili mnie, byli ze mną, ja z nimi też. Dlatego w Polsce wszystko było okej.
Porozmawiajmy teraz o reprezentacji. Debiutowałeś w 2004 roku, historycznym dla łotewskiej piłki. Awans na Łotwy na Euro jest już jednak tylko pięknym wspomnieniem. Co Twoim zdaniem poszło nie tak? Czemu nie wykorzystano tej wielkiej szansy dla futbolu?
Trudno powiedzieć. To był nasz największy sukces. Strzeliliśmy tam nawet bramkę. Prawie cała tamta drużyna co była na Euro, grała i w Skonto, i w reprezentacji. Czuli się ze sobą bardzo dobrze, to nie tak jak teraz że przyjeżdżasz na reprezentację i niektórych kolegów widzisz pierwszy raz w życiu. Nie zawsze się udaje drużynę zgrać. Brakuje łotewskich piłkarzy w dobrych ligach. Z reguły grają na Łotwie, nie mówię o wszystkich, ale dużo jest takich przypadków.
Ostatni raz w reprezentacji grałeś z Azerbejdżanem, prawie 1,5 roku temu. Czujesz że mógłbyś pomóc teraz drużynie?
Jasne, tak. Nie czuję się gorszy od piłkarzy, którzy teraz są w drużynie. Myślę, że trener nie chce mnie brać bo jestem stary, woli dać szansę młodym, ale widać że dobrych młodych na razie brakuje. Brakuje wszystkiego, może też atmosfery? Nie wiem, myślę, że ja bym im pomógł teraz.
Dla Łotwy zagrałeś aż 81 razy, które spotkanie uważasz za najlepsze?
Hm… Z Czechami. W 2015 roku, zremisowaliśmy wtedy 1-1, a ja strzeliłem bramkę świetnemu bramkarzowi Petrowi Čechowi. Dobrze zagraliśmy, to dla mnie jeden z najważniejszych i najlepszych meczów.
Co twoim zdaniem należałoby zmienić w łotewskiej piłce aby poprawić jej sytuację?
Hmm… nie wiem. Wszystko idzie z głowy. W federacji łotewskiej też coś jest nie tak.
No właśnie, niedawno odwołano prezesa Gorkšsa ze stanowiska.
Tak, to mój dobry kolega. Nie chcę dużo mówić ale na pewno nie chodziło o piłkę, może są jakieś inne plany.
Kto jest według Ciebie obecnie najlepszym łotewskim piłkarzem?
Jako bramkarz Vaņins. Ma prawie 40 lat ale dobrze broni. Piłkarz z pola, może Deniss Rakels? Jeden z najlepszych. Może Vladislavs Gutkovskis, ma duży potencjał, może pójdzie w górę. Ma dobrą fizyczną formę, może być z niego dobry piłkarz.
Twój ulubiony zawodnik? Może być z Łotwy, może spoza.
Może niech będzie Kaspars Gorkšs.
A klub?
Tu niech będzie nasz klub – Riga.
Czym poza piłką interesuje się Aleksejs Višņakovs?
Najbardziej swoimi dziećmi.
Masz dzieci?
Tak. Mam trójkę, najwięcej czasu idzie na nich.
A jak spędzasz wolny czas?
Różnie. Trochę pogram w piłkę, wyjdę do restauracji, trochę Playstation. Ale nie ma za bardzo na to czasu.
Jasne, zwłaszcza przy trójce dzieci (śmiech). A grają w piłkę, to są chłopcy, czy dziewczynki?
Wszyscy chłopcy. Tylko ten najmłodszy zaczął trochę trenować w piłkę, zobaczymy jak to będzie.
Mieszkasz w Rydze? Którą jej część, albo okolicę, uważasz za najładniejszą? Ja sam przez kilka miesięcy w Rydze żyłem, bardzo podobały mi się parki.
Tak, parki, Jūrmala, morze. Spokojna okolica, to jest najlepsze.
Jakie masz plany na przyszłość?
Piłkarskie?
Piłka, nie piłka, co tam Ci w głowie siedzi.
Na razie myślę tylko o piłce i dzieciach. Za bardzo nie wybiegam do przodu.
Kariery nie kończysz?
Na razie nie, dalej mam ochotę grać w piłkę, i będę to robić dopóki będzie to możliwe i pozwoli na to zdrowie.
fot. Juris Gūtmans