Mówi się, że dla rodzica nie ma gorszej tragedii niż pochowanie własnego dziecka. Wydaje mi się jednak, że jeszcze gorszą rzeczą jest gdy dziecko przepada bez wieści i nie ma po nim żadnego śladu. Do końca życia można trwać w niepewności gdzie rozsądek często przegrywa ze zranionym sercem. Nie ma prawdy, nie ma pożegnania i zamknięcia bolesnego rozdziału. Jest życie w próżni.
W 2024 roku minęło 30 lat odkąd w Tatrach bez wieści przepadła turystka z Litwy, Aušra Gustaitė. W bazie danych fundacji Itaka mimo upływu 3 dekad wciąż figuruje jako osoba zaginiona. Obecnie, jeśli żyje, ma 58 lat. Jako miejsce ostatniego pobytu wymieniono Zakopane, znaki szczególne: ślad na trzecim palcu lewej dłoni po przyszytej opuszce ok.1,5cm. Data zaginięcia 12.08.1994, wiek w dniu zaginięcia: 27 lat.

Samotny wyjazd
Słowo „aušra” po litewsku oznacza świt, zorzę. Taki tytuł w latach 1883–1886 nosił także miesięcznik, który odegrał niemałą rolę w krzewieniu idei litewskiego odrodzenia narodowego. Z kolei 2. września 1966 takie imię otrzymała jedyna córka Ony Gustienė (na Litwie panna oraz mężatka z tej samej rodziny mają inne nazwiska, np. na zasadzie Nowakowa i Nowakówna) oraz jej męża, którego imię nie przewijało się szerzej w mediach. Jak możemy wyczytać z danych o zaginionej przesłanych do Polski przez matkę, Aušra na świat przyszła w miejscowości Kaišiadorys (pol. Koszedary) kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Kowna. W późniejszym okresie przeprowadziła się do Wilna, na stałe mieszkała tam przed wyjazdem do Polski przy ulicy Szeszkinie.
Mama Aušry przekazała także więcej detali dotyczących córki. Dużo łatwiejsze do wychwycenia niż ślad na środkowym palcu są braki w uzębieniu. Litwinka nie ma prawej i lewej górnej piątki co szczególnie łatwo wychwycić przy uśmiechu. Dodatkowo na policzku pod okiem ostała jej się mało widoczna blizna z dzieciństwa.
Redakcja „Tygodnika Podhalańskiego” to jedno z kilku źródeł z którym kontaktowałem się przygotowując informacje do artykułu. Pracownik gazety, Paweł Pełka, był na tyle pomocny, że przeszukał archiwa i znalazł wydanie, w którym wspomniano o Auszrze. Dzięki wydobyciu starej publikacji na światło dzienne jest to na ten moment najbardziej wartościowe źródło informacji obfitujące w wiele szczegółów. Informacja o zaginięciu Litwinki ukazała się w 249. numerze Tygodnika Podhalańskiego, wydanego 16. października 1994 roku, a zatem około 2 miesiące od daty zaginięcia (a dokładniej od daty wyjścia z domu w Wilnie). Po naszej wymianie zdań na stronie internetowej gazety ukazał się artykuł przypominający o sprawie sprzed 30 lat (LINK).

Gustaitė, wówczas zatrudniona jako asystentka w Wileńskim Instytucie Historii wyjechała 12. sierpnia 1994 do Polski sama. Miała udać się z dwiema koleżankami, które w ostatniej chwili wycofały się. Niemniej w trakcie podróży poznała dwóch swoich rodaków z którymi wybrała się na Giewont jeszcze tego samego dnia, w którym dotarła do Zakopanego (14. sierpnia 1994). Noc spędziła samotnie w namiocie nad potokiem Bystra. To 15. sierpnia widziano ją po raz ostatni żywą. Szła Aleją Przewodników Tatrzańskich w stronę Ronda, chciała wybrać się autobusem na Słowację aby wejść na Gerlach i Lodowy Szczyt. Mówi się, że oprócz górskich wędrówek miała pojawić się także w Zakopanem na festiwalu, który odbywał się w dniach 20-28 sierpnia. Wynikało to z jej zainteresowań – etnografią i folklorem.
Poszukiwania
Jako pierwsi na zaginięcie Litwinki zareagowali jej poznani w podróży znajomi. Próbowali jej szukać przy pomocy lornetek, powiadomili policję i słowacką Horską záchranną službę, która zajmuje się ratownictwem górskim. Obeszli masyw Gerlachu, sprawdzali szpitale, wszystko na nic. Jedyny trop na jaki wpadli to parkingowy ze Smokowca, który mógł widzieć Aušrę 15. lub 16. sierpnia 1994. Na tym koniec. Kobieta do Wilna miała wrócić 24-26 sierpnia ale nigdy nie pojawiła się w domu. To wersja opisana w Tygodniku Podhalańskim. W innym z wariantów rodzina Gustaitė nie ma pewności czy kobieta w ogóle dotarła do Zakopanego.
Według Słowaków z kolei wątpliwe jest to czy turystka z Litwy w ogóle przekroczyła granicę polsko-słowacką. W swoim artykule z 2000 roku „Ďalšie márne pátranie po stratenom Poliakovi” (pol. Kolejne bezowocne poszukiwania zaginionego Polaka) dziennikarz piszący dla serwisu Korzar, Robert Jurišm, nawiązał do zaginięcia Gustaitė. „Jednak nadal nie wiemy, czy w ogóle przekroczyła naszą granicę państwową. Zaginięcie zgłoszono w Zakopanem i dopiero z rekonstrukcji jej zamiarów wynikało, że chciała udać się na Słowację.” – napisał. Podkreślił także, że w 1995 roku praktycznie każda powierzchnia reklamowa w Zakopanem miała na sobie plakat informujący o zaginięciu Litwinki.
Z prośbą o uzyskanie szczegółów dotyczących poszukiwań skontaktowałem się z kilkoma różnymi instytucjami. Niestety nie udało się uzyskać zbyt wiele. Okazało się, że polski TOPR nie prowadził w ogóle żadnych poszukiwań, a przynajmniej w archiwum górskiego pogotowia nie ma najmniejszej wzmianki o Litwince. W akcję poszukiwawczą na pewno zaangażowana była słowacka Horská záchranná služba, ale niestety spóźniłem się ze swoimi pytaniami o co najmniej dekadę. Pracownica HZS poinformowała mnie, że archiwizują wszystkie sprawy tylko na okres 20 lat. Po tym czasie wszystko przepada.
Ze względu na międzynarodowy charakter zaginięcia swoje śledztwo prowadziły policje z 3 krajów: Słowacji, Litwy i Polski. Postanowiłem skontaktować się z funkcjonariuszami z dwóch ostatnich wymienionych państw. Z Litwy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Po kilkunastu dniach swoją odpowiedź przesłał Wydział Kryminalny Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. W piśmie odpowiadający na moje pytania funkcjonariusz stwierdził, że „poszukiwanie osób zaginionych jest formą pracy operacyjnej” i wskazując na odpowiedni artykuł Ustawy o Policji odmówił przekazania jakichkolwiek szczegółów. Jedyna rzecz jaka zwróciła moją uwagę to fakt, że policjant użył tylko pierwszej litery zamiast pełnego nazwiska zaginionej.
Heroiczna walka i służba społeczeństwu
Gdy doszło do zaginięcia Aušry, jej krewni mieli dużo mniejsze możliwości niż obecnie. Nie było mediów społecznościowych, w których informacje o osobach zaginionych rozchodzą się z prędkością światła. Tej opcji mama zaginionej kobiety mogła użyć dopiero kilkanaście lat później. Na niekorzyść działał też fakt, że w 1993 roku doszło do innego zaginięcia, dużo głośniejszego. Wtedy w Kościelisku zniknęły dwie młode uczennice jednego z warszawskich liceów, Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk. Sprawa była na tyle głośna, że Zakopane i okolice żyły nią w kolejnych latach, także wtedy kiedy zaginęła Aušra. Ona Gustienė nie zamierzała jednak siedzieć biernie. Była bardzo rozczarowana działaniami litewskiej policji. To one skłoniły ją do wdrożenia bardzo ważnej społecznie inicjatywy. W 1996 roku, 2 lata po zaginięciu córki, pani Gustienė założyła organizację „Dingusių žmonių šeimų paramos centras” (pol. Centrum Wsparcia Rodzin Osób Zaginionych). Jest ona przede wszystkim oparciem dla rodzin i znajomych osób, które zaginęły. Prowadzona przez Centrum infolinia doradza krewnym zaginionych jakie działania i w jakim czasie należy podjąć, wspiera w poszukiwaniach, oferuje bardzo dużo różnych informacji.
W 2006 roku Ona Gustienė jako dyrektorka założonego przez siebie Centrum udzieliła wywiadu na łamach „Kauno Diena” w którym opowiedziała dziennikarce Giedrė Budvytienė o szczegółach działalności organizacji skarżąc się przy okazji na nieefektywne działanie służb państwowych w przypadku zaginięć. W czasie rozmowy dwukrotnie przewinął się temat Aušry. Żaliła się na działania litewskich funkcjonariuszy. „Nie poddałam się, nie dawałam funkcjonariuszom spokoju, żeby szukali, żeby coś robili. W odwecie dwa lata później przyszli do mojego ogrodu i zaczęli go przekopywać rzekomo szukając zwłok mojej córki, jakby mnie podejrzewając. To nic innego jak presja moralna, a oni nadal stosują takie metody. Jeśli krewni nie szukają zmarłego, nikt się o niego nie troszczy.” – tłumaczyła. Po raz drugi o córce wspomniała na koniec wywiadu, mimo upływu wtedy 11 lat, wciąż drżącym głosem: „Najważniejsza jest nadzieja. A nadzieja umiera ostatnia. Nie potrzebuję grobu. Wierzę, że moja córka wróci. Czekam na nią. Wszystko jest w rękach Boga. Nie chcę już o tym rozmawiać.”

W 2010 roku z pomocą przychodzą raczkujące media społecznościowe a dokładniej Facebook. Za pośrednictwem profilu Centrum Wsparcia Rodzin Osób Zaginionych na wspomnianej platformie pani Gustienė wygłasza przetłumaczony na 4 języki apel. Oprócz litewskiego wiadomość ukazuje się po polsku, niemiecku, czesku i angielsku. Wówczas istniały przesłanki, że zaginiona może przebywać w Polsce lub którymś z graniczących z nią krajów. Treść komunikatu brzmi: „Szanowni Państwo, wzywam Was o pomoc. Latem 1994 r. w Zakopanem zaginęła moja córka jedynaczka Aušra Gustaitė (ur. 1966 r.). W 1994 r. samotnie wyruszyła do Zakopanego z plecakiem turystycznym w celu zwiedzenia Tatr. Czy tam dotarła – nie wiadomo, gdyż od tego momentu kontakt się urwał. Wypróbowałam setki sposobów na jej odnalezienie, jednak bez skutku. Założyłam organizację społeczną Centrum wsparcia rodzin ludzi zaginionych, którego celem jest niesienie pomocy osobom o podobnym losie. Obecnie istnieje przypuszczenie, że moja córka mogła stracić pamięć i dlatego nie może ze mną komunikować lub nawiązać kontakt z innymi osobami. Załączam zdjęcia Aušry Gustaitė sprzed mniej więcej 20 lat i kieruję uprzejmą prośbę o pomoc do wszystkich osób nieobojętnych. Minęło sporo czasu, więc trudno nawet przypuszczać w jakim kraju może obecnie przebywać. Będę wdzięczna za przekazanie informacji o każdej kobiecie w wieku 40 lat z zanikiem pamięci, przebywającej w Polsce, Słowacji, Czechach bądź w regionach blisko położonych. Być może stanie się CUD. Być może moja Aušra powróci. Wierzę, że może się to stać i czekam na ten CUD. Serdecznie dziękuję i pozostaję w oczekiwaniu na każdą wiadomość. E-mail centras@missing.lt.” Do postu dołączono kilka zdjęć kobiety.

Niestety mimo podjęcia wielu działań matce do dziś nie udało odnaleźć się córki, aczkolwiek śladów było wiele.
Warianty
Wspomniany wyżej rok 2010 był jednym z kilku ostatnich pełnienia przez Onę Gustienė roli dyrektorki Centrum. Obecnie funkcję tę sprawuje Natalija Kurčinskaja, która odpowiedziała na kilka moich pytań. Z racji na ograniczone 30 lat temu możliwości, matka Aušry chwytała się każdej możliwości. Na początku, jak widać było zresztą na zdjęciu z Tygodnika Podhalańskiego, sporządzono bardzo dokładny opis zaginionej. Ubrana w niebieskie dżinsy i jasną bluzę, wykaz wszystkich części garderoby które zabrała, nawet kolor bielizny. Wymieniony cały ekwipunek począwszy od zielonego plecaka ze stelażem, skończywszy na słowniku polsko-litewskim w formacie A6 oraz sproszkowanej witaminie C.
W 2002 roku pojawiły się pogłoski, że zaginiona była widziana w Rabce-Zdroju oraz Zakopanem. Nigdy jednak nie udało się zweryfikować prawdziwości tych doniesień. Najprawdopodobniej to efekt poszukiwań prowadzonych przez matkę. Jak tłumaczy Kurčinskaja informacje o sprawie ukazywały się w polskiej i litewskiej prasie a Ona Gustienė pojawiła się nawet w audycji telewizyjnej. Standardowo pojawiały się sygnały, że ktoś widział, ktoś coś wie, jeden z sygnałów pochodził nawet z Moskwy. Wszystko jednak na nic. Co zatem mogło się stać?
„Było dużo wersji. Jedna z nich głosi, że Aušra Gustaitė na skutek nieszczęśliwego wypadku w górach mogła stracić pamięć, trafić do szpitala i tym podobne” – opowiada Kurčinskaja. To właśnie do tej teorii nawiązywała w swojej facebookowej publikacji matka zaginionej. Ten wariant zakłada, że Aušra żyje tylko nie ma świadomości kim jest i co jej się przytrafiło.
Krótka wzmianka na temat Litwinki znajduje się także w książce „Projekt Tatry” autorstwa Roberta K. Leśniakiewicza, która poświęcona jest zjawiskom paranormalnym oraz tajemniczym zaginięciom w rejonie Tatr. W publikacji rozważane są różne możliwe scenariusze, nawet morderstwo i porwanie, ale autor w swoich przemyśleniach znajduje argumenty obalające te tezy. Jedna z teorii zakłada wypadek w górach (wpadnięcie do mikro-jaskini), ale o zgoła gorszych konsekwencjach niż utrata pamięci – śmierć. Mężczyzna w wymianie korespondencji ze mną najbardziej skłania się właśnie ku tej wersji. „Po prostu zeszła ze szlaku, a to w górach kończy się zazwyczaj wypadkiem. Jej ciało może leżeć do dziś dnia gdzieś pod Gerlachem, albo po prostu zostało zjedzone przez tamtejsze miśki…” – napisał. Potwierdzeniem tych przypuszczeń mogą być słowa znajomych z Litwy na temat Gustaitė, które znalazły się w Tygodniku Podhalańskim: „Niczego się nie bała, mogła pokonywać w Tatrach trasy trudne i niebezpieczne, także poza szlakami. Z ogromną pasją zdobywała wiedzę na temat odwiedzanych krajów.” Czy odwaga kosztowała turystkę z Litwy życie? Jest to możliwe, jednak ciała nikt nie znalazł mimo 20 lat aktywnych poszukiwań (tę informację z kolei przekazała mi wspomniana wyżej Natalija Kurčinskaja).
Z osobą Roberta K. Leśniakiewicza jest związana jeszcze jedna bardzo ciekawa kwestia. Mężczyzna przyznał, że kilka lat temu zgłosiła się do niego osoba podająca się za krewną zaginionej Aušry. Leśniakiewicz nie pamięta już kim była ta osoba, czego chciała i czemu zgłosiła się akurat do niego, w każdym razie odesłał ją do zakopiańskiego TOPR-u bez dalszej wiedzy jak potoczyła się ta sprawa. Wygląda jednak na to, że rzekoma krewna nie podjęła już tematu skoro pogotowie utrzymuje, że w swoim archiwum nie ma nic na temat Aušry Gustaitė.
Kolejny trop, chyba najświeższy prowadził do Katowic. W 2021 roku ogłoszono, że 3 lata wcześniej na jednym z placów budowy znaleziono czaszkę należącą do kobiety. Po wykonaniu odpowiednich badań ustalono przybliżony wiek w czasie śmierci oraz możliwy wygląd kobiety. Czaszka nie posiadała jednak części żuchwy a włosy dodano poglądowo, więc portret widoczny poniżej to tylko podobieństwo a nie faktyczny obraz zmarłej.
Jedna z internautek zauważyła podobieństwo między sporządzonym portretem a zaginioną przed laty Litwinką. Zgadzał się także wiek w chwili śmierci, ustalono bowiem, że kobieta urodziła się w latach 1965-1977. Poszedłem tym tropem i zapytałem o to Nataliję Kurčinskaję, która jednak rozwiała wszelkie wątpliwości. Czaszka z Katowic nie należy do Aušry i w sumie do dziś nie ustalono do kogo. Dotychczas przeprowadzone czynności nie przyniosły odpowiedzi na najważniejsze pytanie.
Zbieg okoliczności?
Ona Gustienė wciąż żyje i wciąż czeka na córkę. „Rodzice zaginionych i nieodnalezionych dzieci będą na nie czekać wiecznie” – podkreśla Kurčinskaja. Mama Aušry zrobiła naprawdę wiele aby znaleźć córkę, do tego stopnia że założyła instytucję, która pomaga wszystkim Litwinom w podobnej sytuacji. Niestety, nie doprowadziło to nigdy do odkrycia prawdy: co stało się z zaginioną córką? Jeśli przypuszczenia o śmiertelnym wypadku w Tatrach są prawdziwe to być może nigdy nikt nie dowie się gdzie swojego żywota dokonała litewska turystka. „Niestety, jeśli zginęła w górach, gdzieś w niedostępnym terenie, to zwłoki mogą nie zostać odnalezione” – powiedział Paweł Pełka z Tygodnika Podhalańskiego.
Na koniec dodam jeszcze więcej tajemniczości do tej już i tak wystarczająco niejasnej sprawy. Ostatnią instytucją z którą się skontaktowałem na potrzeby artykułu był Litewski Instytut Historii w Wilnie, czyli miejsce w którym do momentu zaginięcia pracowała Aušra. Zapytałem czy wciąż może pracuje tam osoba pamiętająca zaginioną, jaka ona była, jak wyglądały pierwsze tygodnie po jej zniknięciu. W odpowiedzi otrzymałem informację, że z szybkiego przeszukania wynika, że osoba o takim imieniu i nazwisku pracowała w Instytucie do… 28. września 1995 oraz zagadkę – czy zaginiona oraz była pracownica Instytutu to na pewno ta sama osoba? To naturalnie rodzi kolejne pytania: może nikt nie chciał zwalniać Gustaitė w obliczu tego, że jej los był kompletnie nieznany? Być może dano jej nieco ponad rok na powrót, przekazanie znaku życia? A może to czysty zbieg okoliczności i chodzi o inną Aušrę Gustaitė?
Po upływie nieco miesiąca od publikacji tekstu pojawił się nieoczekiwanie sygnał z Instytutu. Okazuje się, że nadal jest tam Darius, który pamięta Aušrę, pracowali razem. O sprawie nie wie zbyt wiele, jak podkreśla z tego artykułu sam dużo się dowiedział. Opowiedział jak wspomina zaginioną. „Aušra była singielką, powiedziałbym nawet, że troszkę zakompleksowaną osobą. Po tym feralnym wydarzeniu okazało się, że tak na prawdę nikt jej bliżej nie poznał. Z tego co mi się wydaje była na swój sposób skryta, uparta i zdecydowana. W Instytucie wszyscy byli zaskoczeni zaginięciem, ale nikt nic nie mógł powiedzieć na temat jej wędrówki, bo nikomu o niej nie powiedziała. Zresztą i nie musiała.”
Darius poznał Aušrę krótko przed jej zniknięciem. Nie pamięta jak wszystko potoczyło się od strony formalnej, kiedy okazało się, że 27-letnia wówczas kobieta nigdy nie wróciła do pracy.