Co trzeba wiedzieć o Żalgirisie Kowno

Edycja 23/24 europejskich pucharów już na start przyniosła polsko-litewskie starcie. W II rundzie eliminacji do Ligi Konferencji Lech Poznań zmierzy się z Żalgirisem Kowno. Poniżej małe kompendium wiedzy na temat rywala Kolejorza.

Historia

fot. zalgiris.lt

Koszykarski Żalgiris rywalizuje w elicie kontynentu i jest na pewno bardziej rozpoznawalną marką w swoiej dyscyplinie, niż piłkarska filia klubu. Ta w Polsce nie przebiła się jeszcze głębiej do świadomości przeciętnego fana, a jeżeli ten już usłyszy nazwę Żalgiris to w większości wypadków, co zrozumiałe, najszybciej powiąże ją z Wilnem. Sami fani ze stolicy nie lubią pomyłek na tym polu, zwłaszcza, że klub z Kowna początkowo funkcjonował pod zupełnie inną nazwą.

Początki Żalgirisu Kowno sięgają 2004 roku kiedy w szkółce piłkarskiej Tauras Kowno urodził się pomysł stworzenia profesjonalnego klubu. Ten zabieg miał umożliwić opuszczającym akademię zawodnikom prowadzenie swojej kariery w zawodowych warunkach nie szukając klubów w innych regionach. I tak powstał Spyris (po polsku kopniak).

Stary herb klubu.

Historia nie jest więc specjalnie długa. W 2013 roku Spyris awansował na zaplecze litewskiej Ekstraklasy, a 2 lata później rozpoczął współpracę z koszykarskim Żalgirsiem przyjmując jego nazwę, barwy i herb. Krótko mówiąc stał się piłkarską filią koszykarskiego klubu. Stąd nietypowa sytuacja, że klub piłkarski ma w herbie piłkę do koszykówki. Działa to tak samo jak w przypadku FC Barcelony, której z kolei koszykarska sekcja występuje z herbem z futbolówką.

W 2015 roku klub postanowił dołączyć do A Lygi mimo zajęcia 4. lokaty, która awansu nie dawała. Pod koszykarskimi skrzydłami Spyris, a raczej już Żalgiris, dawał jednak rzadko spotykaną stabilność pod każdym względem i wniosek został przyjęty. Ta sama stabilność uratowała zresztą klub przed spadkiem po sezonie 2016 i 2017 (na Litwie gra się systemem wiosna – jesień). Mistrz I Lygi zdecydował się nie przystąpić do rozgrywek na najwyższym szczeblu, a w przypadku drużyny z Kowna była pewność finansowa, kadrowa i infrastrukturalna. Wybór był więc prosty, Żalgiris zachował ligowy byt dwa razy z rzędu.

Obecnie Żalgiris nie jest już ligowym outsiderem, cała organizacja poczyniła duży postęp. Sezon 2019/2020 przyniósł debiut w europejskich pucharach, ale tylko dzięki temu, że Stumbras Kowno został ich pozbawiony przez problemy finansowe. Rok później Żalgiris wywalczył je już całkowicie sam. 2020 i 2021 to pierwsze medale w historii klubu, dwukrotnie miały one brązowy kolor. W sezonie 2022 były to już srebrne krążki. To właśnie w ubiegłym sezonie w Kownie świętowano największy jak dotąd sukces – wicemistrzostwo Litwy.

Dotychczasowe występy w Europie

Powyższa tabelka mówi sama za siebie. Żalgiris w swoich 4 podejściach tylko raz zdołał wyeliminować jakiegokolwiek rywala, i był to klub z Gibraltaru. W dodatku za sprawą potężnego lania od walijskiego TNS w kolejnej rundzie każdy szybko o tym zapomniał. Jedyny warty uwagi rezultat to remis ze słowackim Rużomberokiem w poprzedniej edycji eliminacji do Ligi Konferencji.

Gwiazda, warci uwagi zawodnicy

Ciężko mi osobiście wskazać jednego zawodnika, którego można nazwać gwiazdą lub bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem drużyny. W prawie każdej formacji można znaleźć jednak solidnych, jak na litewskie warunki, piłkarzy. W bramce zagra najprawdopodobniej Ignas Plūkas, który w ostatnich tygodniach regularnie broni między słupkami Żalgirisu, a wcześniej musiał oglądać popisy Deividasa Mikelionisa. Obaj są jednak na dość podobnym poziomie. W obronie na uwagę zasługuje Edvinas Girdvainis, który w sezonie 2016/2017 rozegrał 11 spotkań dla Piasta Gliwice (drugą połowę sezonu stracił przez uszkodzenie nerki po zderzeniu z kolegą na treningu i był operowany). Obecnie 30-latek jest ex-aequo najlepszym strzelcem drużyny z 4 golami na koncie, bramkę zdobył także ostatnio dla reprezentacji pokonując bramkarza Bułgarii. Kapitanem jest zaś inny solidny defensor, Martynas Dapkus.

Girdvainis z lewej. fot. jagiellonia.pl

W drugiej warto wspomnieć choćby o Gratasie Sirgėdasie, który jest dobrym egzekutorem stałych fragmentów gry, czy o Hiszpanie Xabim Auzmendim. On z kolei ma 4 zdobyte gole, co jest jak wspomniałem wyżej najlepszym wynikiem strzeleckim drużyny, oraz jest ważnym punktem w kreowaniu akcji ofensywnych. Nie są to jednak tak jakościowi piłkarze jakimi dysponuje Lech.

Mocne strony

Miałem okazję rozmawiać o tym temacie z przedstawicielem Żalgirisu Kowno, który biorąc pod uwagę różnice klas i możliwości, odparł „trudno powiedzieć”. Można oczywiście doszukiwać się bardzo banalnego aspektu w postaci „to na Lechu ciąży presja”, ale tak naprawdę ciężko upatrywać większych zagrożeń ze strony Litwinów. Na pewno trzeba będzie pilnować Edvinasa Girdvainisa w polu karnym przy stałych fragmentach gry, oraz dopilnować aby Xabi Auzmendi nie dostał zbyt dużo miejsca przed polem karnym. Ze strony Żalgirisu Kowno należy spodziewać się zagęszczonych szyków obronnych, defensywnej gry i szukania okazji z kontr.

Słabe strony

Przede wszystkim atak. Zespół z Kowna nie ma na ten moment typowego lisa pola karnego, który nawet jeżeli nie stwarzałby zbyt wielu sytuacji, to umiałby je wykorzystać. Tytuł najlepszego strzelca drużyny dzielą między siebie obrońca Gridvainis, pomocnik Auzmendi i napastnik Florian David. Mówimy tu jednak o zaledwie 4 bramkach po 17 ligowych kolejkach! Brakuje typowego snajpera, obowiązek zdobywania goli rozkłada się na całą drużynę. Nerijus Valskis, który mógłby pełnić tę funkcję rehabilituje się po poważnej kontuzji i operacji, w tym sezonie nie zagrał jeszcze ani razu.

Lech powinien także wykorzystać słabości defensywne Żalgirisu. Mimo wymienienia wyżej dwóch solidnych piłkarzy z tej formacji, w defensywie całemu zespołowi przytrafiają się proste błędy, kiksy, złe wybicia. Biorąc pod uwagę fakt, że to Lech będzie napierał, piłkarze z Poznania mogą spodziewać się kilka prezentów od rywali w okolicach bramki Żalgirisu.

Trener

fot. L. Žemgulis

Marius Stankevičius to jeden z nielicznych litewskich piłkarzy, który trafiał do najlepszych lig Europy i nie grzał ławki rezerwowych tylko faktycznie zaznaczał swoją obecność na murawie. Reprezentował takie kluby jak Brescia Calcio, Sampdoria, Lazio Rzym czy Sevilla. Jako trener 41-latek sukcesów na koncie jeszcze nie ma, wszystko przed nim. Prowadził jak dotąd litewskie reprezentacje młodzieżowe i włoskie Cremę oraz Lumezzane na poziomie Serie D. W Żalgirisie pojawił się początkowo w funkcji administracyjnej aby pomagać w zarządzaniu organizacją i dzieleniem się bezcennym doświadczeniem. Zespół Żalgirisu przejął na początku maja. Zastąpił na tym stanowisku 34-letniego Rokasa Garastasa, który mimo młodego wieku doprowadził klub do sukcesów, ale w tym sezonie złapał zadyszkę i w obliczu niesatysfakcjonujących rezultatów został zastąpiony przez Stankevičiusa.

Stadion

fot. Laurynas Žūtautas

Kolejorza czeka wyjazd na najładniejszy i najnowocześniejszy stadion na Litwie. Obiekt im. Dariusa i Girėnasa może pomieścić 15 300 widzów, a pod koniec zeszłego roku zakończyły się prace modernizacyjne. W praktyce postawiono nowy stadion niemalże od zera. Stara konstrukcja została całkowicie wyburzona, na jej miejsce powstał stadion przez duże S. Litwini długo czekali na obiekt z prawdziwego zdarzenia. Ci z fanów Lecha, którzy pamiętają jeszcze wyjazd do Wilna będą mieli teraz okazję gościć na zupełnie dużo okazalszym obiekcie. Klub z Kowna nie ogłosił jeszcze ile biletów zamierza przeznaczyć dla fanów Lecha. Wszystko jest na etapie planowania, dużo do powiedzenia będą mieć też rekomendacje i wytyczne UEFA. „Punktem napięcia są kibice Lecha. Kowno wciąż pamięta polskich fanów z meczów reprezentacji narodowej” – mówi mi przedstawiciel Żalgirisu, Lukas Gintautas. Choć oczywiście poznaniacy bardziej ścierali się z Litwinami w Wilnie. Na meczu reprezentacji Polacy walczyli z policją oraz między sobą.

Kibice

Pod tym względem to nie będzie ciekawy wyjazd. Żalgiris nie posiada zorganizowanej grupy kibiców, jeżeli już to na meczach pojawia się garstka osób z banerem. Nie sądzę aby ktoś pojechał do Poznania. Z kolei w Kownie lwią część na trybunach będą stanowić widzowie, a nie aktywni fani.

Podsumowanie

– Żalgiris Wilno i Żalgiris Kowno to dwa różne zespoły.

– Lech Poznań może zostać pierwszym na świecie klubem, który odpadnie w rozgrywkach międzynarodowych z dwoma różnymi Żalgirisami, ale miejmy nadzieję, że zdecyduje się poświęcić ten tytuł w imię awansu do kolejnej rundy.

– Żalgiris Kowno od końcówki kwietnia nie zdobył w ligowym meczu więcej niż 1 bramki.

– Lech góruje nad Żalgirisem praktycznie w każdym aspekcie.

– Żalgiris Kowno doskonale zdaje sobie sprawę, że wylosował bardzo silnego rywala, i szanse na awans do kolejnej rundy nie są duże. W rozmowie z „Bałtyckim futbolem” klub zapowiada jednak walkę, a przyświecać im będzie sukces Żalgirisu Wilno sprzed 10 lat, kiedy to Litwini wyeliminowali poznaniaków z europejskich pucharów.

– Lukas Gintautas zapytany przeze mnie jaki rezultat będzie dla piłkarzy z Kowna satysfakcjonujący odpowiada: „Niezależnie od różnic między drużynami, jedynym zadowalającym rezultatem jest przejście do kolejnej rundy. Rozumiemy z kim gramy, z rywalem na jakim poziomie, ale nie przygotowujemy się na radość z nikłej porażki i tym podobnych”. Głównym celem Żalgirisu na dwumecz pozostaje zademonstrowanie dobrej gry.

– Moim zdaniem Lech Poznań wygra pierwszy mecz przewagą 3-4 goli w zależności od dyspozycji strzeleckiej tego dnia. Potem rewanż zapewne odbędzie się przy mniejszym nakładzie sił.

– Żalgiris nie posiada swojej strony internetowej, a jedynie podstronę na witrynie koszykarskiego klubu.

– W planach mam wywiad z Edvinasem Girdvainisem, zobaczymy co z tego wyjdzie.

obrazek główny: fot. Saulius Čirba

0 0 głosów
Article Rating
Share on facebook
Share on twitter
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Logowanie