Mieliśmy swojego Olisadebe, Rogera Guerreiro, Ludovica Obraniaka, czy teraz Mattiego Casha. Łotwa naturalizowała Cristiana Torressa z Argentyny czy Andrejsa Perepļotkinsa z Ukrainy. Czemu natomiast na Litwie nie znajdziemy żadnego „farbowanego lisa”? Przeszkodą nie jest brak chęci, lecz prawo obowiązujące w kraju.
Victor Luis Zamblauskas, Lukas Fridikas, Matt Turner – to kilka przykładów zawodników, którzy za sprawą swoich korzeni mogą jawić się jako kandydaci do gry w reprezentacji Litwy. Do tego jednak nigdy nie doszło. Bierność federacji? Nic bardziej mylnego. Wszystko przez to, że na Litwie nie można mieć podwójnego obywatelstwa.
„To prawda” – potwierdza Bałtyckiemu futbolowi Dominik Wilczewski, dziennikarz „Przeglądu Bałtyckiego”. „To temat rzeka. Była propozycja żeby podwójne obywatelstwo obejmowało państwa UE i NATO, ale na ile wiem, to nic się nie zmieniło” – dodaje. Na liście możliwych kandydatów do gry w reprezentacji Litwy znalazłoby się jeszcze kilka ciekawych nazwisk, ale to nie dojdzie do skutku. Chyba że na Litwie postanowią wprowadzić zmiany w przepisach. A na to na razie się nie zanosi.
Inną kwestią pozostaje podejście federacji. Matt Turner w jednym z wywiadów opowiadał ostatnio, że w 2018 roku wysyłał listy i maile do federacji litewskiej deklarując gotowość do gry w narodowych barwach (jego prababcia wyemigrowała z Litwy do USA po wojnie z powodów prześladowań religijnych). Jak dodał, nigdy nie dostał ze związku żadnej odpowiedzi. A wystarczyłaby krótka odpowiedź, że nie jest to do zrobienia z powodu braku możliwości nadania obywatelstwa…
fot. Zespół metodyczny