Nie na co dzień zdarza się aby ktoś kto otarł się o reprezentację i zaliczył dobry sezon w łotewskiej Virslīdze przeniósł się do III ligi polskiej. Raivis Ķiršs postanowił pójść taką właśnie nietypową ścieżką i kilka dni temu został drugim Łotyszem w historii GKS-u Wikielec. W rozmowie z „Bałtyckim futbolem” opowiedział o motywach swojej decyzji oraz celach jakie ma przed sobą do wykonania.
(Rafał Kobza, „Bałtycki futbol”): Czy rozmawiałeś z Eduardsem Višņakovem przed transferem? (były piłkarz GKS-u Wikielec – aut.)
Raivis Ķiršs (GKS Wikielec): Szczerze mówiąc to nie rozmawiałem z nim, ale wiem że tu w Wikielcu dobrze się o nim mówi, zarówno jako o piłkarzu, jak i człowieku.
Dlaczego zatem przeszedłeś na czwarty poziom ligowy w Polsce? To dość interesujący transfer, ale przede wszystkim niespodzianka.
Tak, wiem. Były też inne oferty ale postanowiłem spróbować innego, europejskiego futbolu. To dla mnie coś zupełnie nowego, przyjechałem sprawdzić się i zobaczyć, na co mnie stać w Polsce, mimo że wydaje się, że to „tylko” czwarta liga. Nic głośnego, ale poziom tutaj nie jest tak słaby jakby się mogło wydawać. Oczywiście moim celem nie jest pozostanie w czwartej lidze, ale pójście wyżej, wszystko zależy ode mnie, więc wiedziałem, na jakie ryzyko się piszę i dokąd zmierzam.
Twój były już kolega z drużyny FK Tukums, Armans Galajs, grał w przeszłości w polskiej III lidze. Nie osiągnął tu za dużo, ale i tak wiele zyskał – przyjaciół, kontakty piłkarskie, nowe doświadczenia. Dlaczego Twoim zdaniem III liga będzie dobrym początkiem? Coś według zasady „krok po kroku”?
Zaczynając od tej ligi, mogę zrozumieć, z czym przyjdzie się zmierzyć i jaki jest poziom piłki nożnej w ligach wyższych niż ta. Jeśli sprawdzę się tutaj to dlaczego nie mogę sprawdzić się w wyższych ligach, zrozumieć i przyzwyczaić się do polskiego futbolu? Bo dobry mecz czy kilka dobrych meczów, statystyki już mogą powiedzieć o jakim piłkarzu mówimy, a do tego w III lidze grają zespoły Legii II i Jagiellonii II, których pierwsze zespoły są czołowymi zespołami Ekstraklasy. Nie chcę nic mówić, ale w tym życiu wszystko może się zdarzyć. (śmiech)
Jakie są Twoje pierwsze wrażenia z Polski?
Całkiem niezłe, chociaż nie jest to mój pierwszy raz w Polsce. Mogę powiedzieć, że wszystko jest zadowalające, warunki do życia są dobre. Mieszkam w Iławie, która znajduje się kilka kilometrów od Wikielca. Miasto jest bardziej turystyczne, ponieważ jak wiadomo wielu turystów przyjeżdża tu latem ze względu na okoliczności przyrody. Wokół miasta znajduje się jezioro Jeziorak, które również wyróżnia miasto, mimo że nie jest tak duże jest tam wszystko, czego potrzebujesz.
Na Łotwie mieszkałeś w Rydze, która jest dużym miastem. Teraz musisz żyć w zupełnie innych warunkach. Nie będzie ciężko się przestawić?
Tak, jestem z Rygi, ale mieszkałem w Tukums przez prawie rok i jeśli się nie mylę, Tukums jest nawet mniejsze niż Iława. Myślę więc, że dam radę się przyzwyczaić.
Jak będzie z językiem? Planujesz nauczyć się polskiego? Zgaduję, że mówisz po rosyjsku, a w takim przypadku to spora pomoc. Oczywiście nie wszystko, ale wiele rzeczy jest podobnych.
Język polski jest dla mnie jedyną przeszkodą. Sam powoli się go uczę, nie jest to łatwe, ale jak wiesz, polski ma wiele słów, które brzmią podobnie do rosyjskiego. To pomoże mi nauczyć się polskiego szybciej i łatwiej.
W porównaniu do klubów, w których grałeś na Łotwie – jak wygląda baza treningowa w Wikielcu, stadion, ogólne warunki?
Warunki tutaj są całkiem niezłe jak na czwartoligową drużynę, baza też jest wysokiej jakości, jest własne boisko, trybuny. Z tego, co słyszałem od kolegów z drużyny, na mecze przychodzą zarówno aktywniejsi kibice, jak i zwykli widzowie, prawie za każdym razem trybuny są pełne, bo piłka nożna jest w Polsce bardzo popularna i Polacy kochają ten sport. Naprawdę trudno jest mi porównać z łotewskimi klubami, ponieważ każdy w którym byłem na Łotwie ma coś wyjątkowego w swoich obiektach, stadionach. Nie mogę więc udzielić konkretnej odpowiedzi.
Kiedy w Twojej głowie pojawiła się myśl, że nadszedł czas, aby opuścić Łotwę i zacząć grać za granicą?
Jak wiadomo, czas płynie szybko i w tym roku skończę 24 lata. Pomyślałem, że jeśli będę to przeciągał dłużej i nie spróbuję zagrać teraz poza Łotwą, to mogę już nie mieć takiej szansy. Dlatego postanowiłem spróbować tutaj.
Nie wszyscy łotewscy piłkarze tak myślą. Myślisz, że boją się podejmować ryzyko?
Nie chcę się wypowiadać za innych, każdy ma swoje własne poglądy i opinie na ten temat. Ale jeśli mam okazję wyjechać za granicę, z chęcią to zrobię. Oczywiście ryzykuję wyjeżdżając do innego kraju, aby grać w piłkę nożną, ale kto nie ryzykuje, nie dowie, jak to by się mogło skończyć! Teraz wszystko jest w moich rękach.
Mówiłeś już o swoich celach na przyszłość, ale jakie cele stawiasz sobie w Wikielcu? Utrzymanie się w lidze, czy może coś więcej?
Oczywiście myślę, że głównym celem jest to, aby razem z Wikielcem zajść jak najwyżej, pomóc im utrzymać się w lidze i zająć dobrą pozycję. Idealne byłoby pójście do wyższej ligi i sprawdzenie się w niej. Czas pokaże.
fot. GKS Wikielec