Mistrzowie Łotwy nie próżnują w poszukiwaniach nowych piłkarzy, którzy kiedyś będą stanowić o sile zespołu. Dyrektor generalny klubu, Māris Verpakovskis, niedawno wrócił z wojaży po różnych kontynentach, na których obserwował w akcji potencjalne nabytki.
O wszystkim Verpakovskis opowiedział w wywiadzie dla strony klubowej, który ukazał się 1. lutego. W podróż były reprezentant Łotwy udał się wraz z dyrektorem sportowym, Aleksandrsem Usovsem. W trakcie przerwy posezonowej obydwaj panowie odwiedzili Senegal, Wybrzeże Kości Słoniowej oraz Brazylię. Cel był jeden – znaleźć piłkarskie diamenty, które po oszlifowaniu rozbłysną pełnym blaskiem w barwach RFS-u, a przy okazji w dłuższej perspektywie okażą się źródłem zysku.
Warto podkreślić, że wojaże w te strony świata nie są w RFS-ie niczym nowym, choć jak przyznał Verpakovskis, w Wybrzeżu Kości Słoniowej był po raz pierwszy. Tę lokalizację znał już jednak Usovs, więc łotewska delegacja pojechała w sprawdzone miejsca. Podróż zaczęła się jednak od Senegalu. W Dakarze Usovs i Verpakovskis spędzili 5 dni. Oglądali turniej zorganizowany przez byłego skauta Tottenhamu, odwiedzili akademię Diambars, zawarli nowe kontakty. „Stworzyliśmy listę obiecujących mniejszych graczy, których rozwój będziemy nadal śledzić. Było też kilku dorosłych piłkarzy, z którymi negocjujemy dołączenie do zespołu.” – powiedział dyrektor generalny RFS-u. Mistrzowie Łotwy w całej swojej historii nie mieli jeszcze w składzie Senegalczyka, więc może być to przełomowy moment, choć to dość kręta droga.
„To nie jest takie proste, że pojedzie się raz, obejrzy kilka meczów, odwiedzi kilka akademii i sprowadzi na Łotwę grupę utalentowanych zawodników. To tak nie działa. Wymaga to dużo pracy, partnerów, którym można zaufać, ale nawet wtedy nie masz gwarancji sukcesu, bo konkurencja jest ogromna. Kluby na całym świecie poszukują talentów.” – tłumaczy Verpakovskis.
W Wybrzeżu Kości Słoniowej panowie się rozdzielili. „Aleksandrs chodził oglądać mecze specjalnie zaaranżowane przez jednego agenta z udziałem drużyn z lokalnej akademii, ja zaś miałem inny program. Poszedłem obejrzeć mecze najwyższej ligi Wybrzeża Kości Słoniowej. Grają tam głównie młodzi gracze, więc wydawało się to bardzo interesujące.” – przyznał Verpakovskis.
Ostatnim etapem była Brazylia, która jest już dobrze znana dyrekcji RFS-u. Po raz kolejny przedstawiciele klubu oglądali turniej U20 w Sao Paulo. Występowali w nim najczęściej 18-latkowie, którzy nie podpisali kontraktów z dużymi brazylijskimi klubami. To ich ostatni rok gry w grupie wiekowej U20, w pewnym sensie dla wielu z nich ostatnia szansa na zaangażowanie się w wielki futbol. Nie są oczywiście atrakcyjni dla wielkich marek, to szansa dla klubów takich jak właśnie RFS.
W ubiegłych latach Verpakovskis podkreślał, że ściągnięcie piłkarza bezpośrednio z Brazylii jest trudne. Dużym magnesem są europejskie puchary. „Na pewno to dobrze działa. Marzy im się gra w Lidze Mistrzów, nawet jeśli to tylko kwalifikacje. Co więcej, mamy teraz konkretne przykłady. Graliśmy w fazie grupowej Ligi Konferencji. To już nie jest nieosiągalne marzenie, ale konkretny i realny przykład. Zremisowaliśmy we Florencji z Fiorentiną. Doświadczenie na dużej scenie europejskiej. Poza tym nasze transfery Ofora do MLS, Lemajicia do Belgii, a teraz Andreja Ilicia są dla nich bardzo atrakcyjne. Wszystkim bardziej podobają się prawdziwe przykłady. Trwają negocjacje z kilkoma graczami, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy ktoś dołączy do nas już w tym roku” – powiedział Verpakovskis. Nie wyklucza jednak, że któryś z obserwowanych zawodników w Afryce i Brazylii uda się na obóz treningowy do Turcji. Dużą rolę odegrają kwestie prawne. W zeszłym roku na przykład nie udało się uzyskać wiz.
„Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że największą różnicą jest to, że dla wielu zawodników, których spotkałem w tych krajach, piłka nożna jest jedyną szansą na uporządkowanie życia swojego i swoich bliskich. Dla wielu z nich jest to szansa na wyjście z biedy. Piłka nożna jest ich jedyną nadzieją. Dlatego poziom ich motywacji jest ogromny. Jest to szczególnie widoczne w krajach Afryki. Wielu z nich ma tę pasję, są gotowi do gry pomimo zmęczenia, kontuzji, upału i złych warunków. To ich walka o przetrwanie. Nawet jeśli na trybunach zasiądzie jeden zagraniczny skaut, to oni zagrają tak, jakby dla wielu z nich była to jedyna szansa na wykazanie się. Uważam, że były to bardzo produktywne i pożyteczne wyjazdy. Efektem całej tej ciężkiej pracy jest fakt, że RFS regularnie sprzedaje zawodników do silniejszych lig zagranicznych za bardzo przyzwoite jak na nasz rynek kwoty w ostatnich latach.” – podsumował Verpakovskis.
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony interenetowej klubu: www.fkrfs.lv