Niedawno na łamach „Bałtyckiego futbolu” mieliście okazję przeczytać przesłanie Pāvelsa Šteinborsa do polskich kibiców z okazji zakończenia wieloletniego pobytu 36-latka w naszym kraju. Teraz czas na przekaz w drugą stronę!
O wypowiedzi poprosiłem kibiców wszystkich 3 klubów, w których Pāvels występował w Polsce.
Jan Chodziński (Piłkarskie Bałkany, kibic Górnika Zabrze)
W ostatniej dekadzie pozycja bramkarza w Górniku pozostawało mocno obsadzona. Wielu młodych, utalentowanych bramkarzy miało możliwość współpracować i rywalizować ze starszymi kolegami. Ten model doskonale sprawdzał się w ostatnich latach. Początkowo transfer Pāvelsa Steinborsa do Górnika był dla wielu zaskoczeniem, bo niewielu zawodników przychodziło do Ekstraklasy aż z RPA. Dla większości z początku nieznany, po pobycie w Górniku bramkarz z solidną opinią, który idealnie odnalazł się w naszym kraju. Nie skłamię jeśli powiem, że Šteinbors bardziej kojarzy mi się z Górnikiem niż z Arką czy Jagiellonią. Pewnie przez pryzmat tego, że byłem na praktycznie każdym meczu „tamtego” Górnika z Danchem, Nakoulmą, Sobolewskim czy Olkowskim w składzie.
Łukasz Jesionowski (podcast oTAGowani, kibic Arki Gdynia)
Przyjście Pāvelsa Šteinborsa do Arki Gdynia w 2016 roku zbiegło się z powrotem gdynian do piłkarskiej elity w Polsce po pięciu latach przerwy. Transfer łotewskiego bramkarza brzmiał trochę jak typowy transfer Arki – zawodnik z doświadczeniem, znany z wcześniejszych występów w Ekstraklasie, powracający do polskiej piłki po krótkiej przerwie (w tym samym czasie, i również po roku gry na Cyprze, do Gdyni trafił choćby Adam Marciniak).
Šteinbors nie wskoczył jednak między słupki od razu. Pewne miejsce w bramce Arki w Ekstraklasie miał w tamtym czasie Konrad Jałocha, który pomógł żółto-niebieskim w awansie sezon wcześniej. Łotysz rozpoczął budowę swojej pozycji w rozgrywkach Pucharu Polski. Droga po nr 1 wiodła przez Gołdap, Zambrów, Ostrowiec Świętokrzyski, Bytów i Suwałki, a zakończyła się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Pāvels wyszedł w podstawowym składzie w wielkim finale przeciwko Lechowi Poznań, rozegrał pełne 120 minut i dzięki wspaniałym interwencjom stał się jednym z głównych bohaterów historycznego dla Arki meczu, który dał żółto-niebieskim pierwsze od 38 lat trofeum. Bramkarz ugruntował w ten sposób swoją pozycję w klubie i nie oddał już miejsca w bramce. Kolejny sezon rozpoczął od wygranego meczu o Superpuchar Polski (osiągnięcie to powtórzył rok później), a w międzyczasie śrubował liczbę kolejnych pełnych występów z rzędu w lidze, dobijając do setki w grudniu 2019, a ostatecznie kończąc na 111.
Arka miała absolutnego pewniaka w bramce. Piłkarza, który potrafił wybronić mecz, imponował refleksem na linii i zapisywał na swoim koncie kolejne pamiętne interwencje. Najlepszego od czasu Włodzimierza Żemojtela, który barwy Arki przywdziewał w latach 70-tych i 80-tych, a prawdopodobnie nawet najlepszego w historii. Tak na przykład zadecydowali kibice, wybierając Pāvelsa do jedenastki 90-lecia klubu. Nie bez powodu słowo „pomnik” w kontekście gry Łotysza i jego zasług dla Arki padało nadzwyczaj często w trakcie jego pobytu nad morzem.
Puchar Polski, dwa Superpuchary, 129 meczów w żółto-niebieskich barwach. Nazwisko Pāvelsa Šteinborsa już zawsze będzie się w Gdyni kojarzyć z najlepszym okresem w historii klubu. Absolutnie zasłużenie.
Kuba Seweryn (sport.pl, kibic Jagiellonii Białystok)
Pāvels Šteinbors przyszedł do Jagiellonii w momencie, gdy potrzebowała ona solidnego bramkarza, gdyż takiej solidności klubowi nie dawali ani Damian Węglarz, ani często kontuzjowany wypożyczony z Arsenalu Dejan Iliev. Problemy z bramkarzami w Jadze nie były jednak niczym nowym, bo nieco wcześniej w sezonie 19/20 klub pożegnał Grzegorza Sandomierskiego, a i poprzednie rozgrywki bardzo przeciętne miał kończący karierę Marian Kelemen.
Pāvels miał zagwarantować pewność między słupkami oraz kilka dodatkowych punktów swoimi interwencjami, jak to miało miejsce niejednokrotnie w Arce Gdynia. Niestety, w Jagiellonii jego pobyt nie był w pełni udany, gdyż miał dość sporo problemów z kontuzjami, był bodajże COVID, a w dodatku w pewnym momencie klub zdecydował się postawić mocniej na młodego Xaviera Dziekońskiego, który miał być szansą na duży zarobek dla Jagiellonii. Ta nieregularna gra spowodowana tymi czynnikami sprawiła, że po pewnym czasie sam Pāvels nie prezentował się aż tak dobrze, jak w Arce. Niemniej jednak, trudno mu cokolwiek zarzucić, a i kibice nawet już po transferze Zlatana Alomerovicia często patrzyli bardziej przychylnym okiem na Pavelsa, co świadczy, że zostawił on w Białymstoku pozytywne wrażenie.