Po upadku wielkich łotewskich klubów ruch kibicowski na Łotwie praktycznie stracił na jakiejkolwiek atrakcyjności. Miano najlepiej zorganizowanej ekipy przejęli kibice Metty, która sportowo nie należy do czołówki, ale na trybunach są nie ma aktualnie równych sobie fanów.
Oczywiście przekładając to na nasze polskie warunki i kulturę kibicowską, liczebnie i jakościowo ultrasi Metty nie są dla nas żadną atrakcją. Należy im jednak oddać, że jeżdżą za swoją drużyną, wspierają ją w każdym meczu, oraz wymyślają różnego rodzaju mini oprawy czy dosyć często odpalają pirotechnikę. Dziś świętowali jubileusz 10-lecia istnienia podczas ligowego meczu ze Spartaksem Jūrmala. O jeszcze lepsze nastroje zadbali piłkarze Metty, którzy pokonali przeciwników 2-0 i odnieśli tym samym pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.
Po strzeleniu gola na 2-0 doszło do wspólnego świętowania piłkarzy i kibiców co widać na powyższej fotografii. Bardzo dobre relacje kibice mają także z kierownictwem klubu. Metta na swoich kontach w mediach społecznościowych wielokrotnie składała wyrazy uznania i podziękowania pod adresem swoich sympatyków, podobnie zresztą jak na przykład były trener zespołu Andris Riherts.
Fanów z Metta Ultras można także spotkać na meczach reprezentacji Łotwy, razem z innymi ekipami wspierają narodową kadrę. Jak dotąd dali się poznać jedynie jako grupa ultras, nie mają na koncie żadnych bójek czy chuligańskich aktów. Na meczach domowych młyn liczy od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, z kolei na wyjazdach są to liczby mniejsze, to już zależy w głównej mierze od odległości lub rangi spotkania. Kibicom Metty na pewno nie można jednak odmówić pasji i zacięcia, nie bez powodu są w końcu na ten moment wiodącą grupą kibiców na całej Łotwie. Z tej okazji życzę wszystkim fanom z grupy Metta Ultras kolejnych lat owocnej działalności, widowiskowych opraw i pociechy z piłkarzy!
Fot. Metta Ultras